Lubicie krzesła? Bo ja bardzo. A właściwie MY bardzo je lubimy. Można nawet powiedzieć, że krzesła kolekcjonujemy. Ustawiamy je pod ścianami jak w poczekalni u doktora lub eksponujemy jak rzeźby.

O większości kolekcji mogę opowiadać godzinami: kto, kiedy, z czego i dlaczego. O innych wymarzonych krzesłach też. Z wyjątkiem krzeseł włoskich. O tych wiem niewiele z prostego powodu: są kundlami niewiadomego pochodzenia. I choć niektóre z nich należą do klasyki, niewiele o nich wiadomo. Chociażby meble takiego Carlo Mollino. jedne z najdroższych ze wszystkich vintage-ów tego świata, zaprojektowane specjalnie do wnętrz i produkowane w śladowych ilościach w małych warsztatach. Do tej pory nie udało się specjalistom stalić nazwiska rzemieślnika(ów). I chyba już nigdy nie będziemy wiedzieli kto wyginał sklejkę podtrzymującą szklany blat ławy z roku bodajże 1949.


O carlo mollino do naszej kolekcji możemy jedynie pomarzyć, ewentualnie zapłacić siedem tysięcy z kawałkiem na współczesną wersję biurka Cavour wypuszczoną na rynek przez Zanottę (notabene, najprawdopodobniej robioną w Polsce), ale mamy w Ginestrze krzesło z podłokietnikami, które - jak sprzedawca twierdził - należało do wczesnej kolekcji Kartella. Przez lat kilka siedzieliśmy więc na oryginalnym Kartellu, z czasów, gdy kartelle robiono z drewna a nie z plastiku :) Iluzję ekskluzywności rozwiała korespondencja Kartellem twierdzącym, że nigdy nie robili nic z drewna. I tak od wiosny tego roku, siedzimy na krześle Pamplona, zaprojektowanym przez Augusto Savino dla Pozzi. Nadal jednak nie wiem nic ani o Augusto Savino ani o Pozzi, udało mi się ustalić, że pamplony robiono z olejowanego lub lakierowanego drewna, na przykład orzecha, a siedzisko obciągano skórą. Nasze krzesło pociągnięte jest białą farbą olejną i obite szaro-oliwkowym welwetem. Czyli mamy kundla, który nawet przodkami z rodowodem nie może się poszczycić. W sumie pasuje do nas, i pasuje do Ginestry, gdzie kundli jest co niemiara.
ja, brunetti-montalbano
 
Jak na inspektorkę Montalbano przystało, wyśledziłam książkę o historii włoskich mebli. Mogę ją kupić jedynie z drugiej ręki za dwa tysiące euro. Niestety, w policji niewiele płacą, więc książki Montalbano mieć nie będzie. No i wcale nie jest powiedziane, że byłoby w niej cokolwiek o Augusto Savino, Pozzim i Pamplonie :)

to ja sobie stanę
Już tak mamy, my ludzie, że każdego kręci coś innego. Na przykład taki Leopardi; nie mógł się doczekać by uciec z domu rodzinnego w Recanati, a ja do jego domu mogłabym się wprowadzić choćby od jutra. A jeszcze lepiej do domu w centrum Osimo, które trochę bardziej mi się podobało i miało dodatkowy plusik za położenie bliżej Ostra Vetere, w której Bucci rozlewa do butelek jedno z najlepszych białych win - verdicchio. Oczywiście nie chciałabym się wprowadzać do rodziny Leopardiego: ojciec był uzależniony od hazardu, matka - od religii i żądzy odbudowania finansowej pozycji rodu. I według wszystkich źródeł, słonecznie tam nie było :)  

frunęły do nieba bez grzechu i uwolniły rodziców od niewygody odpowiedzialności za ich utrzymanie...

Po nieudanej próbie ucieczki (czy była to jedyna czy jedna z wielu, nie wiem) Leopardiemu w końcu udało się wyjechać do Rzymu. A że nie było autostrad i superstrad, więc i jechał Colfiorito, Foligno, Clitunno, Spoleto, Terni, Narni, Otricoli i Civita Castellana.

Osimo
Podróż opisał w listach do rodzeństwa, z którymi później dzielił się wrażeniami z Rzymu, miasta które go rozczarowało swoją przygnębiającą atmosferą i wszechobecną korupcją. On, językoznawca, nie czuł rytmu dialektu rzymskiego, który tak bardzo fascynował innego rówieśnika - Gioachino Belli, i czuł że zamienił więzienie domu rodzinnego w Recanati na więzienie domu wujostwa w Rzymie. O ile w Recanati miał jeszcze nadzieję, że trawa jest zieleńsza po drugiej stronie gór, to w Rzymie pozbył się złudzeń. Postanowił wrócić do Recanati i w liście do przyjaciela - Pietra Giordaniego pisał

temu światu na nic się już nie przydam

Szkoda, że urodził się tak wcześnie. Jakieś 100 lat z kawałkiem później mógłby do Rzymu jechać przez Monte Giberto, położonego 45 km (+/-) od Recanati, na spotkanie z Massimo Fagiolim, jednym z najważniejszych - i za razem jeden z bardziej kontrowersyjnych -  psychiatrów włoskich. Być może Fagioli powiedziałby mu o biologicznym uwarunkowaniu ego, powstającego w momencie narodzin, a nie - jak postulował Freud - wyssanego z mlekiem matki. I czy terapia pomogłaby Leopardiemu w stanach depresyjnych? A może nie terapia, a rozmowa o wykluczeniu? Massimo Fagioli miałby o czym opowiadać.

moimi niedowidzącymi oczami widziałem kopułę

W 1975 roku włoskie stowarzyszenie psychologiczne wyrzuciło go ze swoich szeregów za krytykę freudowskich teorii i metodologii badań. I tak jak w przypadku Leopardiego, którego depresja i bezsilność mówiły językiem włoskiego romantyzmu, tak Fagioli stał się nie tylko psychologiem włoskiej lewicy ale też został muzą sztuki. To uczestnictwo w jego seansach zbiorowej psychoanalizy wpłynęły na grupę młodych rzymskich architektów. A na Paolę Rossi, jak twierdzi Vittorio Sgarbi, szczególnie.  Tak sale seminaryjne przy Via Roma Libera jak i Palazzetto Bianco (via San Fabiano) są dowodem na udaną kolaborację między architektem (w obydwu przypadkach - Paolą Rossi) a psychiatrą (oczywiście Massimo Fagioli) twierdzącym, że to kolektyw, a nie wyalienowanie, budzi w nas kreatywność.

[intelektualiści] zdają się twierdzić, że najwyższym osiągnięciem ludziego umysłu jest studiowanie antyku

Jak wyglądał więc kolektywny proces projektowania Palazzetto Bianco? Nie wiem. Projekt opiera się na łuku , który wykorzystał tak pałac którego fasada jest obecnie fragmentem muru otaczającego Ogrody Farnezyjskie, jak i La Palazzina Ruspoli zaprojektowana przez Ugo Luccichientiego. A jeśli doda się do tego zabawę prześwitami, oknami i pustą ścianą, odniesienia do renesansu, moderny, futuryzmu i postmodernizmu to możemy mówić o perełce architektury nowoczesnej.

Ale po cholerę to oglądać, skoro w Rzymie jest tyle innych monumentów z potwierdzonym rodowodem?




Adresy z mapy:

Casa Leopardi w Recanati: via Giacomo Leopardi 14, Recanati
Palazzina Ruspoli, via fratelli Ruspoli 10, Rzym
Palazzetto Bianco, via San Fabiano, Rzym
Mur Ogrodów Farnezyjskich i Ręka Cicerona: via dei Cerchi, Rzym

Verdicchio di Jesi: Villa Bucci, Via Cona 30, 60010 Ostra Vetere (AN)

I jeszcze:
tytuły podrozdziałów pochodzą z listów Leopardiego i z Zibaldone
korzystałam również z: Le Meraviglie di Roma dal Rinascimento ai Giorni Nostri, autor Vittorio Sgarbi (wyd. Bompani) i The Secrets of Italy, autor Corrado Augias (wyd. Rizzoli exlibris)



Powered by Blogger.